Aktualności,  Jazz,  Koncerty,  piano music

50 lat minęło…

Oper der Stadt Köln, 25.01.1975

Tykanie zegara odmierza chwile nudnego życia

Celowo trwoni się te minuty na prawo i lewo

Włócząc się po tych samych ulicach rodzinnego miasta

Czekając na kogoś, kto wskaże drogę…

(RW)

Ano właśnie tak. Trwanie w cichej desperacji i łowienie dla siebie upływających chwil tylko po to, by je bezpowrotnie stracić. Takich oto chwil, jak te, które miały miejsce równo pół wieku temu. 

Jakiż to był wówczas odmienny świat. Jaki wydawał się odległy. Jaki kolorowy. Wyczekiwany. Zamiast niego mieliśmy przaśność tamtych czasów. Beznadzieję ostatnich rewolucji szarości i pogłos rewolucji kolorów. Odmienny świat. Ileż trzeba było czekać, by się doń w końcu załapać. A gdy już okazało się, że jesteśmy. Że należymy, że ta tęsknota się w końcu zrealizowała… ktoś obrócił kołem i nagle…

… Każdy rok jest coraz krótszy i coraz trudniej znaleźć czas

Na plany, z których nic nie wyszło… 

Równo 50 lat temu, na scenę Opery w Kolonii wyszedł Keith Jarret. Koncert zorganizowała 18-letnia Vera Brandes (wtedy najmłodsza organizatorka koncertów w Niemczech). Koncert rozpoczął się w piątek – o późnej godzinie 23:30, po wcześniejszym przedstawieniu operowym. Późna godzina była jedyną, jaką administracja udostępniła Brandes na koncert jazzowy — pierwszy w Kolońskiej Operze. Spektakl został wyprzedany, wypełniono go po brzegi ponad 1400 osób, a cena biletu wynosiła 4  DM .

Album z tego koncertu ukazał się kilka miesięcy później (w listopadzie 1975) i jest najlepiej sprzedającą się płytą jazzową w historii. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *